czwartek, 12 lipca 2012

Kochała Go .. [9]


Stała na krawędzi dachu.. Wspominała wszystkie chwile, które przeżyła z Nim.. Były wspaniałe, niezapomniane .. On był dla niej całym światem, jedynym sensem życia, tylko dla Niego wstawała rano, tylko dla Niego potrafiła żyć na tym okropnym świecie... Pokazał jej cudowną stronę świata ... To było jak marzenia.. Było tak słodko, wszystko szło idealnie, idealny związek, idealna para, idealny On... Wyciągnął ją z tego całego bagna, w które wrzucali ją inni.. Teraz zrobił to samo .. Jak mógł... Nie wierzyła w to co się dzieje... Nie potrafiła zapomnieć o tym, że tych czułych słówek, nie kierował tylko do niej.. Że nie była tą jedną, tą jedyną .. Tak bardzo Go kochała .. Poświęciła Mu całe swoje życie.. Mogłaby oddać mu całą siebie, jednak jemu to nie wystarczało .. Ona mu nie wystarczała, potrzebował innych wrażeń.. Czasami wydawało jej się, że On też, tak jak inni, pobawi się nią i Mu się znudzi.. Czyżby miała rację .. Nie potrafiła powstrzymać łez, same napływały masowo do jej oczu, i spływały po czarnych już policzkach .. Miłość = śmierć.. Teraz była pewna, że to prawda.. Powtarzali że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, że będzie tak jak kiedyś.. Ale ona ma pecha, strasznego pecha, do wszystkiego .. Było tak pięknie, miłość jak z bajki, a teraz .. Teraz ona miała wszystkiego dość, dosłownie wszystkiego.. Teraz tylko pragnęła odejść .. Chciała mieć już spokój, nie czuć już nic ... Pragnęła zapaść w stan całkowitego spokoju ... To wszystko ją przerastało .. Nie wierzyła już w te dwa słowa, które wypowiadał każdy, przyjaciele, znajomi, nawet wszyscy na ulicy widzący jak szła zapłakana.. Nie wierzyła im.. Teraz nie wierzyła nikomu, nie wierzyła w nic.. Zeszła z dachu... Pragnęła spotkać się z Nim ostatni raz.. Pragnęła Go przytulić ostatni raz... Pragnęła Go pocałować ostatni raz.. Kiedy było już po wszystkim znowu weszła na ten nieszczęsny dach.. Stanęła bardzo blisko krawędzi .. Ostatni raz spojrzała na niebo, na słońce, na ptaki, które nad nią krążyły .. Widziała nic nie wiedzące o tym okropnym życiu małe dzieci, szczęśliwie bawiące się w piaskownicy.. Śmiały się, nie miały żadnych zmartwień .. Chciałaby mieć znów pięć lat.. Chciałaby, aby największym życiowym problem znów był rozwalony zamek na piasku.. Teraz nie miała już nic.. Kompletnie nic.. Straciła wszystko co miała..  Popatrzała w dół.. Ostro zielona trawa, jeszcze z kroplami rosy ... Już z daleka dostrzegła czterolistną kończynę. Ten widok doprowadził ją do szału. Wiedziała, że nie 
ma szczęścia, że nie było szczęścia, i że go nigdy nie będzie.. Szczęście to przereklamowane, kłamliwe słowo.. Jej życie dobiegało końca, usłyszała Jego głos, był kilka metrów od niego, krzyknęła że Go kocha, i zawsze kochać będzie.. Nie zdążył jej uratować, nie tym razem... Skoczyła.. Odeszła na zawsze ..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz