niedziela, 10 czerwca 2012

Przeklęty los.. [6]


Znowu chwile załamania.. Znowu widziała świat przez łzy.. Nie wiedziała co się dzieje, co robi nie tak.. Dlaczego wszystko się wali.. Dlaczego to przytrafia się właśnie jej.. Ona ma dość, chce w końcu zakończyć to życie. Po co inni ją tu trzymają ? Kiedy straci Jego i tak odejdzie... Nic i nikt jej nie powstrzyma. Po jej odejściu, nawet nikt nie zapłacze, nikt nie będzie smutny. Na tym świecie będzie lepiej bez niej.. Ona to wie.. Nadal nie potrafi zrozumieć, co takiego w życiu zrobiła, przez co teraz musi wiecznie cierpieć. Chciałaby być szczęśliwa, tak jak inne nastolatki. Chciałaby mieć szczęście w miłości.. Myślała, że je ma, kiedy spotkała Jego.. Jest dla niej najważniejszy, ale chce odejść, znowu.. Chociaż dobrze wie, że ona tego nie przeżyje, On chce odejść.. Najpierw dał jej miłość, szczęście, wspaniałe chwile, a teraz chce jej to zabrać, i zostawić z wspomnieniami. Czy w ogóle jest jakiś sens, żeby ona żyła ? Bo ona go nie widzi.. Nie.. Tylko nie to ! Ona tego nie przeżyje.. Nie teraz.. Nie w tej chwili.. Dlaczego los chce jej go zabrać ? Dlaczego ?! Przecież nie zrobiła nic tak strasznego, żeby teraz tak cierpieć.. Dlaczego... Ona Go tak bardzo kocha, jest dla niej najważniejszy.. A teraz ma mu dać odejść.. Zrobi wszystko, żeby był szczęśliwy.. Ale to jest dla niej za dużo, za dużo cierpienia. Bez Niego ona nie istnieje.. Ma dość.. Przecież to jest za dużo, jak na życie czternastolatki.. Dlaczego los jest do niej wrogo nastawiony ?... Mógłby dać jakąś wskazówkę co takiego zrobiła źle.. Kogo zraniła... Ale niech od razu nie wymierza takiej kary.. Kary śmierci.. Bo jeśli odbierze jej Jego, ona nie przeżyje.. Co ma zrobić ?.. Jak ma walczyć ?.. Obiecywał, że na zawsze będzie tylko jej.. Ale czy dotrzyma obietnicy ?.. Ona wierzy, że tak.. Może jest naiwna, ale Jemu ufa zawsze.. Tak bardzo Go kocha, nie potrafi bez niego żyć.. Dzień bez Niego, to już dla niej duże cierpienie, a co dopiero całe życie ?.."Jedna żyletka, jedna siła, jedna żyła, jedna chwila.." Często powtarza te słowa w myślach, zbyt często jak na tak młodą osobę.. Chciałaby się zabić, ale z drugiej strony nie chce odchodzić...Ma wielkiego pecha, pecha do wszystkiego. Pecha do życia, ludzi, miłości, szkoły, przyjaźni.. Do wszystkiego.. Chciałaby normalnie żyć, żyć w szczęściu, radości i miłości, ale nie może. Los ma dla niej coś innego, kolejną przykrą niespodziankę.. Oby tylko to nie było to o czym myśli.. Niech nie zabiera jej Jego.. Tylko nie Jego... Ma dość.. Ma naprawdę dość.. Życia, świata, wszystkiego.. Chce odejść.. Ale czy to zrobi ?.. Jeszcze zobaczy .. Zobaczy co los dla niej wymyślił..

sobota, 9 czerwca 2012

Idealny świat [5]


Ciemna, mroźna, zimowa noc. Emila szła bocznymi uliczkami, pomiędzy kamienicami zamieszkiwanymi przez zbuntowanych nastolatków. Bała się. Szła najszybciej jak mogła. Zobaczyła przed sobą grupkę chłopaków, mieli jakieś 15-17 lat. Ona, czternastoletnia nastolatka, szła sama, wystraszyła się ich, skręciła w boczną uliczkę, oni za nią pobiegli. Chcieli ją wykorzystać, ale jeden chłopak z nich stanął w jej obronie. Wysoki szatyn, z tego co widziała miał jasno zielone oczy, był dość drobnym, ale silnym chłopakiem. Był na tyle silny, aby odepchnąć pozostałych trzech chłopaków od Emili. Później jak najszybciej pobiegli, w jakieś miejsce którego nie znała. Było to śliczne jeziorko w głębi jakiegoś lasu. Błyszczało w świetle księżyca, a na niebie było pełno gwiazd. Oni zmęczeni siedzieli na ławce. Zaczęli rozmawiać.. Okazało się, że chłopak ma szesnaście lat,a na imię Dawid. On też miał być zamieszany, w to co chcieli jej zrobić, ale kiedy zobaczył że jest taka młoda, i bezbronna, nie potrafił... Ona poczuła coś dziwnego, coś czego nigdy wcześniej nie czuła. Zakochała się w Dawidzie.. z resztą, z wzajemnością.. Zaczęli się spotykać, wszystko wskazywało na to, że nikt i nic ich nie rozdzieli, że to miłość na całe życie, na wieki, do końca świata. Lata mijały.. Druga rocznica.. Trzecia.. W czwartą rocznicę mieli się spotkać u niego w domu.. Ona poszła, była ślicznie ubrana, czarna mini, srebrne szpilki, i srebrna torebka. Rozpuszczone włosy, rzęsy pomalowane tuszem, i delikatny błyszczyk.. Zapukała, ale nikt nie otwierał. Nacisnęła na klamkę.. drzwi były otwarte, weszła.. Usłyszała coś w sypialni.. Weszła tam. To co tam zobaczyła na zawsze zostanie w jej pamięci.. On, z jakąś inną laską, obściskujący się w jego łóżku. Nie wierzyła w to co widzi, myślała że to jakiś koszmar, z którego zaraz się obudzi, myliła się. To wszystko to była prawda, nieszczęsna prawda. Zdradził ją, w dzień ich czwartej rocznicy, czy może być coś gorszego ?.. Była załamana, przez kilka miesięcy nie wychodziła z domu.. Cały czas spała, leżała, płakała, prawie nic nie jadła, bardzo dużo schudła.. Rodzice strasznie się o nią bali. Przecież była dopiero osiemnastoletnią dziewczyną.. Emi zastanawiała się, dlaczego taki los spotkał właśnie ją, nie potrafiła tego zrozumieć. Tak bardzo kochała Dawida, a on ją zdradził, z jakąś pierwszą, lepszą blondyneczką...Jednak postanowiła być silna, obiecała sobie że już nigdy nie zapłacze przez chłopaka, a na pewno nie przez Dawida.. Zmieniła się, bardzo się zmieniła. Wiele osób jej nie poznawało. Nie była już tą samą Emi, szczęśliwą i radosną dziewczyną. Stała się bardzo poważna, mało żartowała, nie wychodziła na imprezy, zamknęła się w sobie.. Od rozstania z Dawidem nie miała żadnego innego chłopaka.. Ale czy chciała go mieć ? Sama nie wiedziała... Pewnego dnia do jej mamy przyszła przyjaciółka, ze swoim dwudziestoletnim synem, Patrykiem. Zagadał do Emi, rozmawiali jakieś trzy godziny, otworzyła się przed nim, opowiedziała całą swoją historię. On uważnie wysłuchał, i powiedział żeby nie zamartwiała się takim dupkiem, i że świat idzie dalej. Przeżywamy wzloty i upadki, i tego nie zmienimy. Dziewczyna ponownie się zakochała.. Dziwiła się temu.. Emila i Patryk zostali parą, dogadywali się świetnie, spędzali ze sobą wszystkie wolne chwile. Uwielbiali swoje towarzystwo. Po dwóch latach związku, Emi znowu przeżyła rozczarowanie.. Okazało się że jest w ciąży. Bała się, że Patryk ją zostawi, ale nie, on był przy niej, nadal ją kochał, i cieszył się, że dostaną owoc ich miłości. Niedługo po tym Patryk oświadczył się Emili, a dokładnie w ich trzecią rocznicę. Przyjęła oświadczyny.. Tydzień później urodził się Kubuś, ich malutki synek.. Był śliczny, duży i zdrowy. Miał piękne, duże niebieskie oczka, którymi ujmował wszystkich. Trzy miesiące później Emila i Patryk wzięli ślub, było wielkie wesele, prawie dwieście osób. Emila nie mogła uwierzyć, w to co się dzieje, była strasznie szczęśliwa. Znowu pokochała ten świat.. Mieszkali z Patrykiem i Kubusiem, w dużym domu na obrzeżach miasta. Byli szczęśliwą rodziną. Kochali się bardzo, po prostu byli rodziną idealną jakich na tym świecie mało.. Kubuś zaczynał mówić.. Stawiał pierwsze kroki.. Poszedł do przedszkola.. Do szkoły..Przeżywał pierwsze miłości.. A Emi i Patryk dalej się kochali, bardzo kochali.. Świat był cudowny... Wszystko się układało.. Ktoś wszedł do pokoju Emi.. Obudziła się.. To był tylko sen.. Niestety..

piątek, 8 czerwca 2012

Nadzieja [4]


Leżała na podłodze, przy łóżku, patrząc na ekran laptopa, pisząc z nim. Było jej strasznie smutno, nie wiedziała co się dzieje ale czuła, że On powoli się od niej oddalał, odchodził gdzieś, dokąd nie mogła za nim pójść, znikał powoli z jej życia. A był dla niej światełkiem w tunelu, ostatnią nadzieją, którą kierowała się w życiu, a teraz miała Go stracić ? Nie potrafiła nawet sobie wyobrazić, jak teraz wyglądałoby jej życie bez Niego, myśl o tym ją przerażała, cholernie ją przerażała. A ona bezbronna, nie wiedząc co robić nadal leżała.. Nie miała siły na nic, odechciało jej się żyć. Była po prostu załamana, coraz częściej miewała takie chwile, chwile smutku.. strasznego smutku.. Pisał wiele słów, które ją bardzo raniły,chociaż na pewno nie wiedział że to robi, dla Niego to były zwykłe żarty.. Ona była bezsilna, teraz siedziała i płakała.. Czuła że ktoś jej Go odbiera.. Że w Jego życiu jest jeszcze ktoś inny.. Traciła go, powoli go traciła.. Nie mogła w to uwierzyć.. Ona istnieje tylko dla Niego... Dla nikogo innego.. Wstaje rano z nadzieją, że On jej potrzebuje, zasypia tylko po to żeby następnego dnia obudzić się w Jego ramionach, ale to chyba nigdy się nie wydarzy... Los miał dla niej już wiele różnych, nieprzyjemnych niespodzianek, ale ciągle miała nadzieję, że tym razem nic się nie stanie. Że będzie tak jak jest.. On będzie tylko jej, już na zawsze, do końca świata. Ona żyje tylko tą nadzieją. Kocha Go, tak bardzo Go kocha... Jest gotowa zrobić wszystko, żeby Go nie stracić, tylko, że sama już nie wie co ma robić.. Czekać, na to co się wydarzy ? Czy też walczyć...Tylko walczyć o co ?.. Nie ma pojęcia.. To wszystko ją przerasta, najchętniej poszłaby teraz do kuchni, wzięła kilka tabletek, i zakończyła to cholernie podłe życie.. Ale nie zrobi tego, nie zrobi tego bo wie, że Jemu jeszcze trochę na niej zależy, i On też mógłby coś sobie zrobić.. Chociaż może lepiej byłoby to skończyć ?.. Myślała nad tym, myślała intensywnie, i nic nie wymyśliła..Postanowiła że na razie zostawi to wszystko tak jak jest, i będzie czekać na to co się wydarzy.. Może tylko jej się zdaje, że On się oddala.. Może to już tylko chore przewrażliwienie, spowodowane historiami z przeszłości ? Tego nie wie.. tego chyba nie wie nikt.. Czas płynął, bardzo szybko płynął, a ona nadal myślała, płakała i wyobrażała sobie najgorsze. Co będzie jeśli Go  straci ? Co jeśli On ją zostawi ? Co jeśli ktoś jej Go zabierze ? Ona tego nie przeżyje, tylko to jedno wiedziała, nie przeżyje tego... Jednak nadal żyje z nadzieją, że On na zawsze będzie jej, tylko jej. Nie zostawi jej nigdy. Będą razem szli przez życie, będą przeżywać wzloty i upadki, ale zawsze razem.. Będą mieli piękny dom, dwójkę ślicznych dzieci, i wspaniałe, szczęśliwe życie, ale życie razem.. Już do końca.. Ona tak zakręcona własnymi myślami, nadziejami i marzeniami, położyła się i zasnęła...

Nie ma zbrodni bez kary [3]


Wakacje. Piękny, słoneczny, cieplutki poranek. Jula siedziała na brzegu jeziora wpatrując się w jego piękno i blask.. Poczuła coś mokrego na plecach.Okazało się że to jakiś chłopak ochlapał ją wodą. Uśmiechnęła się, choć w głębi serca coś ją zakuło, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Ale przecież ona miała chłopaka, nie mogła się teraz zakochać w innym.. Myślała dlaczego to właśnie jej przytrafiło się coś takiego..Spotkała się z Kamilem, jej obecnym chłopakiem. Opowiadał jej co działo się u niego przez ostatni tydzień, w którym się nie widzieli. Ona tylko siedziała bez ruchu i nawet na niego nie patrzała.. Cięgle myślała o Hubercie, tamtym chłopaku znad jeziora.. W pewnym momencie Kamil zorientował się, że Julka go w ogóle nie słucha. Był bardzo zdenerwowany, przestraszyła się go, krzyczał, rzucał jej rzeczami, był bardzo agresywny.. Pytał o kim tak ciągle myśli, i co to za gówniarz zawrócił jej w głowie. Grzecznie poprosiła go żeby wyszedł. Nie posłuchał jej, powiedział że z nią zrywa, ale na pożegnanie oczekuje czegoś więcej... Bała się, chciała uciekać, ale zamknął drzwi na klucz, który gdzieś schował, kiedy ona nie widziała. Rzucił ją na łóżko..Potraktował ją jak najgorszą szmatę. Dobrze wiedział że to jej pierwszy raz, nie zważał na to.. Miał to gdzieś.. Po wszystkim ona nie mogła wyjść z depresji, w którą przez niego popadła. Bała się wyjść z domu, przez rok się z niego nie ruszała. Piętnastolatka nawet nie chodziła do szkoły, bała się spojrzeń wszystkich ludzi, i opinii jaką jej teraz wystawili, a to wszystko przez chłopaka, którego tak bardzo kochała, i może nadal kocha ? Przez ten rok zapomniała nawet o wydarzeniu nad jeziorem, o Hubercie. Ale kiedy otrząsnęła się, i zaczęła wychodzić na świat, poszła w tamto miejsce nad jezioro, on tam był. Hubert siedział na brzegu jeziora, tak jak wtedy ona. Był smutny, Jula była pewna że płakał, podeszła i usiadła obok niego nie pytając o nic. Po chwili on się do niej przytulił.. Wydawało się jej, że to jest sen, z którego za chwilę się obudzi, że znowu będzie leżeć na tym nieszczęsnym łóżku, w swoich czterech ścianach.. Ale nie, to był realny świat, to naprawdę Hubert ją przytulał, był koło niej i płakał.. Płakał jak małe dziecko.. Opowiedział jej co się stało, zerwała z nim dziewczyna. Udawała słodkiego aniołka, a tak naprawdę, miała jeszcze pięciu innych, tak samo jak Hubert, naiwnych chłopaków..Jula i Hubert bardzo zbliżyli się do siebie.. Zaczęło się od przyjaźni.. Skończyło na miłości.. Nie mieli przed sobą żadnych sekretów, ale kiedy Hubert dowiedział się, co Kamil zrobił Julce, nie potrafił się opanować, był wściekły, chciał go zabić, ale nie zrobił tego,dla Julii. Chciał z nią być, a nie siedzieć w więzieniu... Właśnie mijała ich trzecia rocznica, byli bardzo szczęśliwi, że już tak długo są ze sobą. Jula miała już osiemnaście lat, a Hubert dziewiętnaście, postanowili, że trzeba jakoś szczególnie uczcić te trzy lata spędzone razem... Tak też zrobili.. Lata mijały im szczęśliwie i radośnie, nie wiedzieli kiedy zleciało te pięć lat, ponad pięć lat, razem. Hubert podjął decyzję. Postanowił w końcu oświadczyć się Julce. Zaprosił ją do świetnej restauracji i tam jej się oświadczył. Płakała ze szczęścia.. Ustalili datę ślubu. Mieli się pobrać dokładnie za dwa miesiące, które bardzo szybko minęły. Trzy dni do ślubu.. Przygotowania szły pełną parą. Hubert pojechał zobaczyć jak idzie dekoracja sali. Niestety znalazł się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiedniej porze.. Zaparkował samochód, i chciał przejść na drugą stronę, zauważył rozpędzony samochód, a w nim Kamila. Zabił Huberta.. Chłopak zginął na miejscu.. Dzień ślubu.. Julaa była przerażona, nie wiedziała, co się stało z jej chłopakiem.. Trzy dni go nie było.. Myślała że on po prostu ją olał, i wcale nie chce ślubu. Zadzwonił jej telefon, okazało się że to z policji, znaleźli ciało jej niedoszłego męża. Zemdlała. Kiedy się obudziła, w sukni ślubnej, od razu udała się w kierunku torów, do których miała jakieś 100m. Zapłakana prawie nie widziała nic, tylko ten podły, zamazany świat, na którym już nie było Huberta. Nie mogła się pogodzić z tym wszystkim. To ją przerastało. Zauważyła jadący pociąg, nic nie stanęło jej na przeszkodzie, nic nie trzymało ją już na tym świecie. Rzuciła się... Odeszła.. To wszystko widział Kamil, akurat tamtędy przechodził. Dopiero teraz uświadomił sobie co on zrobił. Zabił dwójkę niewinnych ludzi.. On także nie potrafił z tym żyć. Wrócił do domu, poszedł do łazienki i podciął sobie żyły.. Nie było na świecie już nikogo z nich..

czwartek, 7 czerwca 2012

Sens życia.. [2]

Koniec roku szkolnego.. Tłum szczęśliwych nastolatków wybiegł przed szkołę. Tylko ona, jedna, szła smutna... Wpadł na nią jakiś chłopak, wysoki blondyn z brązowymi oczami. Przeprosił, uśmiechnął się i poszedł dalej, co chwilę się odwracając. Spodobała mu się, on jej z resztą też. Pragnęła zobaczyć go jeszcze kiedyś..Następnego dnia rodzice wysłali ją po zakupy, do sklepu obok ich domu. Weszła, i aż krzyknęła ze szczęścia, on tam był, patrzył na nią. Podszedł i poprosił o numer telefonu. Bez wahania mu go dała. Zrobiła zakupy i poszła do domu.. Leżała słuchając muzyki i czekając aż on zadzwoni..Była godzina 20.00, a ona nadal czekała z telefonem w ręku.. W końcu poczuła wibrację, spojrzała na ekran, dzwonił nieznany numer. Odebrała. Okazało się że to był Michał, chłopak sprzed szkoły. Chciał się z nią umówić, szybko się zgodziła, już następnego dnia mieli się spotkać w parku... Emila wyszła na dwór słuchając wesołych piosenek, i myślała jak to będzie wyglądać, spojrzała na zegarek, była już 22.00. Wróciła do domu, poszła się wykąpać. Długa kąpiel pomogła jej się zrelaksować. Było już po 23.00, weszła do garderoby w poszukiwaniu piżamy, po chwili ją znalazła i szczęśliwa wskoczyła do łóżka, chciała żeby już było jutro, godzina 10.00. Zasnęła. Obudziła się o 8.00 i od razu pobiegła do garderoby w celu wyszukania czegoś fajnego do założenia. Ubrała kremowe rurki, beżową obcisłą koszulkę, kremowe szpilki i biały sweterek. Była już 8.45. Uczesała długie, czarne włosy, i zrobiła lekki makijaż, pomalowała rzęsy i usta delikatnym beżowym błyszczykiem. Dochodziła 9.30, udała się w kierunku parku. On już tam siedział, z czerwoną różą, podszedł do niej i jej ją wręczył. Łzy szczęścia spływały po jej policzku.. Emilka i Michał spotykali się prawie codziennie, zostali parą, bardzo się kochali, nie potrafili bez siebie żyć.Minęły dwa lata.. Emila obchodziła swoje siedemnaste urodziny, zrobił dla niej wielkie przyjęcie, niestety z nieodpowiednimi osobami... Grupka chłopaków porwała ją.. Uciekła im, niestety prosto pod koła samochodu, nie przeżyła.. Znaleźli ją po dwóch tygodniach, Michał był załamany, nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Dziewiętnastoletni chłopak tak bardzo tęsknił za swoją Emilą, ona była dla niego wszystkim, całym światem, sensem jego życia, a teraz ? Nie miał już nic.. był bezradny..załamany... Poszedł w ich ulubione miejsce.. Było to małe jeziorko w środku tego pięknego parku.. Płakał, nie potrafił opanować swoich łez, widział jakby film, przedstawiający wszystkie chwile spędzone z jego Emilą.. Stanął na brzegu jeziorka, napisał list do rodziców, w którym umieścił, że nie potrafi tak żyć, że kiedy nie ma Emili, jego świat nie istnieje, a jeśli odejdzie, będzie szczęśliwy, bo spotka nastolatkę i będą razem. Nadal stał i patrzył na miejsce, w którym pierwszy raz się pocałowali.. Skoczył.. jego życie się skończyło.. Teraz był tam, gdzie pragnął być, był razem ze swoją ukochaną.. Tam jest im dobrze, bo są razem..

środa, 6 czerwca 2012

Jej świat.. [1]

A więc na przywitanie pierwsze opowiadanie "Jej świat":
Była ciemna noc... Ona tak bardzo pragnęła być przy nim, przytulić się do niego, pocałować... Pragnęła chociażby go zobaczyć.. Tak bardzo tęskniła, nie potrafiła uwierzyć w to, że coś, co był takie piękne, w jednej chwili się skończyło. Codziennie płakała.. Płakała cały czas, gdy nikt nie widział, tak bardzo go kochała, nie potrafiła zapomnieć. Chciała się zabić, ale z drugiej strony szkoda jej było tak szybko odchodzić. Wspominała wszystkie wspaniałe chwile spędzone z nim, rozmowy, czułe słówka.. Pewnego dnia postanowiła zdjąć pierścionek, który dostała na Komunię, podejżewała, że przynosi jej wielkiego pecha... Tak też było, przekonała się o tym po paru miesiącach... Zaczynała żyć bez niego, chłopaka którego kochała...Powoli o nim zapominała, choć nadal codziennie płakała. Płakała dlatego, bo chłopak, którego kiedyś tak bardzo kochała, zawiódł ją wiele razy. Zachował się jak cham, wyzywał ją przy kolegach, uważał, że im tym zaimponuje.. Mylił się. Po paru miesiącach ona poznała innego chłopaka. Był boski, wysoki, ciemne, piękne włosy, niebieskie oczy.. Był dla niej bardzo miły, wspierał ją w chwilach, w których najbardziej tego potrzebowała... Zakochała się, po raz kolejny się zakochała... Dopiero teraz dowiedziała się, co to jest prawdziwa miłość. Zakochała się bez opamiętania. To właśnie z nim po raz pierwszy się pocałowała, to on wprowadził ją w świat prawdziwej miłości. Przychodził po nią do szkoły, chodził do niej do domu, spotykali się bardzo często, prawie codziennie. Jej rodzina bardzo go polubiła. Nie ma się czemu dziwić, był, jest i będzie idealny, przynajmniej dla niej. Jej życie całkowicie się odmieniło. Znowu stała się szczęśliwą, kochającą świat nastolatką. A to wszystko, tylko dzięki niemu. Jemu zawdzięcza to wszystko, nigdy nie zapomni co dla niej zrobił. To właśnie on ją uratował. Gdyby nie pojawił się w jej życiu, w tamtym momencie, to jej nie byłoby już tu, w świecie żywych.. Ale to już inna historia... Ona go kocha, ma nadzieję że z wzajemnością i nigdy, naprawdę nigdy go nie zapomni. I oby nie musiała.. On już na zawsze będzie najważniejszą osobą w jej życiu...

Powitanie ;)

Heej kochani ! Będę tu pisała różne opowiadania, które uda mi się wymyślić. Coś o sobie ? Jestem Domii, dla niektórych ruuda, lub młoda ;) Dość wysoka, 14 letnia nastolatka, o niezidentyfikowanych włosach i zielono-brązowych oczach. Zwariowana, szukająca przygód. Zapraszam :)